Posts Tagged ‘akcje’

Zawsze uważałem i nadal tak sądzę, że zakłady bukmacherskie są dla ludzi rozsądnych. Nie jest to miejsce do gry wysokimi stawkami. Swego czasu dowiedziałem się na forum, że jestem leszczem i mięczakiem, co mnie specjalnie nie zmartwiło. Trafiłem po prostu na paru miglanców, którzy uważali, że bukmacherka jest dla zawodowców, a stawka 10000 – i to nie złotych, a Euro – to stawka wyjściowa, jeśli chce się zarabiać prawdziwe pieniądze. Co znaczy termin stawka wyjściowa – do dziś nie wiem, bo odpowiedzi nie uzyskałem. Takimi stawkami można grać, ale na… forum – i tak pewnikiem było, bo miejscowych rekinów tam nigdy nie brakowało.

Wróćmy jedna do złotówek i przenieśmy się na giełdę

O ile stawka 10 000 złotych na jeden zakład bukmacherski jest brawurą i najczystszą formą hazardu (pomijam surebety), o tyle taka kwota zainwestowana na giełdzie, nawet w jeden walor, jest czymś naturalnym, ale bez obaw, nie jest to kwota wejściowa na giełdę 🙂
Nietrafiony zakład, to od razu strata 10 000 złotych.
Na giełdzie strata całości kapitału (zainwestowanego w daną spółkę) jest teoretycznie możliwa, ale jeśli nie inwestujemy w jakiś folklor, to nic takiego się nie zdarzy z dnia na dzień. Jeśli ceny akcja spadną, to stracimy określony procent zainwestowanej kwoty.

Ile trzeba mieć, by zacząć grać na giełdzie?

Jest sporo niezłych stron i blogów poświęconych inwestowaniu na giełdzie. Padają tam różne kwoty, z reguły wysokie, z czym się nie zgadzam.

Nie trzeba od razu rzucać się na głęboką wodę, bo giełda bywa bezlitosna dla źle zainwestowanych pieniędzy. Jeśli ktoś stawia pierwsze kroki i/lub nie czuje się mocny, to lepiej jest zacząć ostrożnie, z niewielkim kapitałem.

Nie polecam natomiast gry na sucho, a tym bardziej do wyciągania jakichkolwiek wniosków z gry na papiarze lub z udziału w różnego rodzaju konkursach, gdzie pieniądze są wirtualne. To zupełnie inna bajka i musicie w to uwierzyć.

Zanim podam minimalną kwotę, parę słów o prowizji

Prowizję płacimy dopiero wtedy, gdy nasze zlecenie zostanie zrealizowane. Każde biuro ma swoje tabele prowizji, ale w dużym skrócie – prowizja to ułamek procenta, ale nie mniej niż określona kwota (około 3 zł). Prowizję płacimy dwa razy, jak kupujemy i jak sprzedajemy walor, więc dla małych zleceń będzie to 6 złotych. Wystarczy teraz poszukać biura, które nie pobiera opłat za prowadzenie rachunku i możemy startować.

6 zł prowizji to naprawdę nie dużo. Jest to czterokrotnie mniej od przelewu pieniędzy z konta Skrill na rachunek bankowy, za który trzeba zapłacić 24 złote.
Jest to 20 razy mniej dla haraczu, jaki trzeba oddać od stawki 1 000 złotych u legalnego bukmachera, który potrąci nam aż 120 złotych.

Więc wpłaćmy owe 1 000 złotych na rachunek maklerski. Taki pierwszy, do nauki

Za dużo transakcji proponuję nie robić, by zbyt wielu prowizji nie płacić. Jeśli komuś uda się zarobić na początek choćby 5% po potrąceniu wszystkich prowizji, to będzie 50 złotych. A i trochę doświadczeń uda się zebrać.

Lepsze to niż płacenie za jakieś kursy czy webinary, bardzo często niewiele warte. Lepsze i tańsze. A książek o giełdzie i inwestowaniu nie brakuje. I to bardzo dobrych.

– Dlaczego uważasz, że nie warto grać u polskich bukmacherów, podatki trzeba płacić.
– Wcale nie twierdzę, że podatków nie trzeba płacić. Nigdy też nie kwestionowałem tego na swoim blogu. Tyle tylko, że przypadku legalnych bukmacherów nie jest to żaden podatek, tylko zwykły haracz pobierany z góry – i to nie od zysku, a za samą chęć gry. Zaiste, nie mam pojęcia co tu jest opodatkowane!?
Haracz ten jest horrendalnie wysoki i powoduje, że osiągnięcie zysku z zakładów jest praktycznie niemożliwe. Dlatego – moim zdaniem – nie warto grać u polskich bukmacherów.
To mniej tak, jakbym musiał płacić za samo wejście do sklepu – nawet, gdy nic później nie kupię. Z czymś takim się nie zgadzam, jest to nielogiczne i nieetyczne.

– Nie uważasz, że bukmacherzy powinni wziąć na siebie podatek 12%?
– Przede wszystkim to nie jest podatek, a haracz. Bukmacherzy, by zachęcić do grania, mogą i zapewne będą stosować różne wybiegi. Na krótką metę może to zadziałać, a są to działania pozorne. Bo każdy bukmacher tak czy inaczej sobie to odbije, podnosząc marże, obniżając kursy, bądź też zmieniając warunki gry na niekorzystne dla graczy. Na przykład konieczność grania AKO zamiast singli.
Możliwości jest sporo, ale to już zależy od polityki każdej firmy, na co ja ani gracze wpływu nie mają.

Ja osobiście uważam, że bukmacherzy nie powinni się na taki haracz godzić, bo to leży w interesie ich samych, ale również grających. Czegoś takiego nie zauważyłem. Wręcz przeciwnie – działania większości polskich bukmacherów skierowane były na wyeliminowanie zachodniej konkurencji – i to za wszelką cenę. O grających nikt się nie troszczył.

– Czy uważasz, że zyski polskich bukmacherów będą wyższe, bo będzie więcej grających u nich?
– Z pewnością grających będzie więcej, bo część osób nie zastanawia się za bardzo nad opłacalnością gry. Pamiętać trzeba, że większość osób traci pieniądze, grając u bukmacherów, a tym samym większej różnicy nie dostrzeże.
Czy zyski firm będą wyższe, tego nie wiem. Widać, że bukmacherów przybywa jak grzybów po deszczu. Będzie walka na promocje i bonusy o podział rynku. Ilość grających rozłoży się na większą ilość bukmacherów, więc zyski tych ostatnich są niewiadomą. Poza tym trzeba pamiętać, że bardziej rozsądni i zamożni gracze nie pójdą na takie warunki i znajdą sposób, by grać bez 12% haraczu. Sądzę, że na początku nastąpi efekt zachłyśnięcia się polityków ustawą, ale dość szybko okaże się, że jest to katastrofa, a budżet państwa wcale się nie wzbogaci z tego tytułu.

– Czy nie warto dać sobie spokój z zakładami i przerzucić się na giełdę lub Forex?
– Zakłady i giełda nie wykluczają się, można grać tu i tu.
Do Forexu nie mam przekonania, o czym wielokrotnie pisałem. Jest to twardy hazard, choć zdefiniowany jako inwestowanie.
Jeśli ktoś chce poczytać więcej o Forexie, jak to jest naprawdę, proszę sobie wyguglować forex konie
Przestrzegam również przed opcjami binarnymi, które są czystą loterią, a oprócz tego obłożone są bardzo wysokimi marżami i koniecznością odprowadzenia podatku, jeśli komuś uda się osiągnąć jakiś zysk.
Giełda z pewnością warta jest zainteresowania, ale obecnie inwestowanie na niej jest bardzo trudne i obarczone dużym ryzykiem. Związane jest to moim zdaniem z tym, że giełdowym obiegu jest mnóstwo
drukowanego pieniądze i ceny akcji, surowców oraz towarów są bardzo często zmanipulowane.
Istotne jest, by nie zastępować zakładów czymś innym – i to tym, czego dobrze nie znamy.

Moją intencją i przesłaniem jest, by czytelnicy bloga Stówa Dziennie wykazali się rozsądkiem i cierpliwością i nade wszystko nie popadli w konflikt z prawem, jakie by ono nie było. Ważne jest teraz, by rozsądnie gospodarować swoimi pieniędzmi, by nie wdawać się w żadne zawiłe gry, które nie do końca rozumiemy, a w których to obiecują gruszki na wierzbie i szybki zysk, bo kończy się to zawsze tak samo, czyli ogromnymi stratami.

Bukmacherka w Polsce została zdeptana jak szmata, ale obecna ustawa nie będzie obowiązywać wiecznie.
Lepsze czasy z pewnością przyjdą, czego Wszystkim życzę 🙂

Które akcje kupić? – czyli dziś na giełdowo

Często spotykam się z takim pytaniem
I choć jest ono źle postawione, to ‚gotowych recept‚ nie brakuje.
Tak jak nie brakuje znających się nie giełdzie.
A w Internecie można dać upust swoim fantazjom.
Wystarczy więc trochę poszperać, by dowiedzieć się, że najlepsze są akcje x…, y… i z.
Jedne mają niski wskaźnik C/Z, inne są niedowartościowane, jeszcze inne są mocne fundamentalnie i przy tym bardzo tanie, a wszystkie bez wyjątku mają świetlane perspektywy i świetlany zarząd na dokładkę.
Niekiedy też pieniądze uciekają z prędkością światła, ale to mało istotny szczegół.

Kiedy tytułowe pytanie adresowane jest do mnie, wtedy zawsze odpowiadam… pytaniem:
Czy aktualny stan gospodarki, warunki ekonomiczne, polityczne, etc., sprzyjają temu, by akcje rosły?

Nikt z nas przecież nie żyje przecież w próżni.
Niemal każdy potrafi prawidłowo odpowiedzieć, czy koniunktura jest dobra, czy nie – o ile uruchomi niewielki procent szarych komórek i skupi się nie na ‚Wall Street-ach’, a na codzienności.
A jeśli codzienny obraz nie daje przesłanek, to i akcje rosnąć nie będą.
Proste, jak kij od miotły.
A jak nie będą rosły, to nie warto ich kupować.

zjazd

Jeśli na giełdę patrzy się z boku, bez emocji, to obraz ten jest bliższy prawdzie niż ten przedstawiany przez analityków, zarządzających i tych wszystkich, którzy mają określone oczekiwania wobec rynku, a oczekiwania te związane są z pracą bądź wcześniej poczynionymi inwestycjami.

Gdy nadchodzi tsunami, najlepiej być w górach

Niektórzy za bardzo nie przejmują się tym, że brak jest warunków sprzyjających rozwojowi.
Nie wszystko będzie spadać! Przecież będą akcje, które będą rosnąć.
To prawda, tyle tylko, że rosnących akcji będzie niewiele i trudno wskazać, że to będą właśnie te.
Zasada jest taka, że gdy nadchodzi rynek ‚niedźwiedzia’ to najlepiej nie mieć żadnych akcji w portfelu.

akadem

Nie ma co odwoływać się do wzniosłych zdań typu: celem jest znalezienie nadzwyczajnego biznesu za rozsądną cenę, a nie przeciętnego biznesu po okazyjnej cenie.

Giełda to nie miejsce na slogany ani na podręcznikową wiedzę

Tu się, szanowny Panie, handluje.
Jedne z najlepszych wyników w inwestowaniu miała prosta kobieta, która handlowała chemią na rynku miejskim.
Miała dar obserwacji i zdroworozsądkowe podejście.
Najlepsi doradcy mogliby się od niej sporo nauczyć.

W dzisiejszych czasach korzystnie jest inwestować przez Internet

Inwestorzy już się tak nie znają i nie komunikują się między sobą podczas sesji i po jej zakończeniu.
Nie ma gdzie pójść, by posłuchać, w co warto, a w co nie warto ‚wchodzić’.

Kiedyś doradziłem znajomemu, by poszedł i posłuchał, ale pod żadnym pozorem nie kupował tego, o czym się mówi i co się poleca.
Poradziłem mu także, by rozważył kupno tych akcji, które uważane są tam za totalny niewypał.

Efekty były lepsze od oczekiwań – nawet moich 🙂

Bo zasada jest taka:
Kupuj, gdy wszyscy sprzedają
Sprzedawaj – gdy wszyscy kupują.

Nie kupuj akcji tylko dlatego, że ktoś twierdzi, że są tanie

Tanie akcje to pojęcie bardzo względne na giełdzie, możesz mieć później kłopot, by się ich pozbyć.
Akcje należy kupić w odpowiednim momencie, ale nie musi to być dołek

A kiedy sprzedawać?
– kiedy giełda trafia na pierwsze strony gazet i portali
– gdy ceny akcji nie reagują na złe informacje (spadkiem)
– gdy rosną ceny praktycznie wszystkich spółek, a najbardziej tych o słabej kondycji / zadłużonych i nominalnie tanich
– gdy emisje na rynku pierwotnym bez trudu znajdują nabywców.